Stała przed wielkim, starym i pewnie niebezpiecznym budynkiem, bała się tam wejść, bała się że Denis przegra, a ona będzie musiała pójść na randkę z tamtym chłopakiem. Przez dwa dni ciągle myślała dlaczego ona wcale nie ma nic do gadania w tym wszystkim. Była już pewnie spóźniona, bowiem stała przed budynkiem już jakieś 20 minut, które straciła na myśleniu czy może nie powinna wrócić do domu, czy nie był to głupi pomysł. Jednak pokonała złe myśli i weszła, bo co może się stać, Denis wygra i bezpiecznie będzie mogła wrócić do domu, a jeśli przegra to pójdzie na jakąś kolacje na której nie musi być przecież źle, a w obu przypadkach podwyższy się jej pensja i przedłuży urlop - podsumowując nie ma nic do stracenia - chyba.
Już na wejściu spotkała paru nieprzyjemnie wyglądających mężczyzn, którzy uważnie się jej przyglądali. Byli obleśni i szybko przyśpieszyła kroku i przechodząc przez długi korytarz weszła na wielką salę na której środku stał duży, co dziwne profesjonalny, ring - strasznie się wyróżniał, wszystko było stare, szare i okryte kurzem, a on był czysty i kolorów soczystej czerwieni i błękitu. Mimo tego nie podobał jej się wystrój, ani nic co znajduje się w tym budynku.
Błagała by spotkać jak najszybciej Denisa, by walka się już zaczęła, a bardziej chciała by się już skończyła. Stanęła praktycznie na końcu sali i przyglądała się ludziom - z ręką na sercu mogła stwierdzić że nikt tu nie wygląda przyzwoicie oprócz niej, koło ringu stały trzy półnagie kobiety które miały informować widownie o rudzie, chociaż i tak pewnie były tylko po to by faceci mogli się napatrzeć, obok nich stał ten sam mulat, który wraz ze Stylesem był poinformować o walce Denisa, na jej nieszczęście w chwili w której popatrzyła się na niego on zerknął w jej stronę i ją zauważył, a że zapamiętał jej szczególną urodę wiedział, że to ona. Pomachał do niej i o dziwo ruszył w jej kierunku.
- Cześć Lucy, pamiętasz mnie? - spytał i jakby czytając w jej myślach, że kompletnie nie pamięta jego imienia przedstawił się - nazywam się Paul, nie jestem pewny czy przedstawiałem się.
- Tak pamiętam - powiedziała cicho i odwróciła wzrok od chłopaka, musiała przyznać, że nie wydawał się być niemiły, wręcz przeciwnie śmiała powiedzieć że zrobił na niej dobre wrażenie. Zdecydowanie wolałaby by to on, w razie porażki Denisa, poszedł z nią na "randkę".
- Nie wyglądasz jakbyś miała zamiar iść na randkę z Harry'm - zmarszczył brwi podejrzewając co myślała Lucy przychodząc tu, było mu przykro że się łudzi, ponieważ już na pierwszym ich spotkaniu dostrzegł, że dziewczyna coś w sobie kryje, nie sądził że to coś dobrego. Najbardziej obawiał się jednak że jego przyjaciel na kolacji z nią nie będzie zachowywał się zbyt pochopnie, nie chciał by Lucy miała o nich złe zdanie, bądź co bądź przecież nie byli tacy źli - Harry może miał na swoim koncie pare wybryków i nie udanych związków, ale on był niemal święty jak aniołek.
- Cały czas mam nadzieję, że Denis wygra - gdy zobaczyła zniesmaczoną minę rozmówcy postanowiła coś jeszcze dodać - nie żebym go lubiła, po prostu nie mam jakoś ochoty na randkę z kimś kogo kompletnie nie znam. - Paul potaknął ze zrozumieniem, no bo miała prawo tak myśleć, Harry nie zrobił zbyt dobrego wrażenia na pierwszym spotkaniu, więc mogła sobie wyobrażać co może ją czekać na kolacji z nim.
Rozmawiali jeszcze chwilę o różnych rzeczach i oboje mogli stwierdzić że bardzo się polubili. Przerwał im chłopak o niebieskich oczach, brązowych włosach postawionych lekko na żel i dużą ilością tatuaży.
- Sorry, że przeszkadzam, ale stary walka się zaczyna lada chwila, a Harry chce jeszcze z tobą porozmawiać. - przemówił śmiesznym głosem wpatrując się w Lucy. - Idź, nie martw się zaopiekuję się twoją laską.
Oboje chcieli zaprzeczyć ale chłopak im nie pozwolił, gdy Paul odszedł w stronę szatni dla zawodników, nawet przez chwilę nie panowała cisza, od razu przedstawił się jej, mówiąc że ma na imię Louis i bardzo miło jest mu ją poznać, po krótkiej rozmowie niestety Lucy musiała stwierdzić, że jednak nie przypadło jej do gustu jego zachowanie.
Gdy Paul wszedł do szatni Harry zakładał już rękawice i gdy tylko zobaczył swojego przyjaciela, poprzestał wykonywanie czynności pozostając w jednej rękawicy. Podszedł do niego i od razu przeszedł do rzeczy.
- Przyszła? - nie musiał mówić kto, Paul wiedział że chodzi o Lucy, Harry od rana groził sms Denisowi że jeśli dziewczyna się nie pojawi będzie po nim, swoją drogę nawet Paul zauważył u przyjaciela dziwne zachowanie.
- Przyszła i ma ogromną nadzieję, że przegrasz. - zakpił Paul i wraz z Harry'm zaczęli się śmiać, jakby wygrana Styles'a była oczywista.
- Bidulka będzie musiała pójść ze mną na kolacje - chciał jeszcze coś dodać ale do szatni wtargnęła jedna ze skąpo ubranych kobiet informując, że zawodnicy muszą pojawić się na ringu za 2 minuty.
Paul życzył Harry'emu szczęścia i wyszedł z szatni pod ring, rozglądając się za dziewczyną, niestety wokół zebrał się już duży tłum i nie mógł jej znaleźć. Tymczasem na ringu pojawili się już obaj zawodnicy, a sędzia zadzwonił charakterystycznym dzwoneczkiem informującym że walka się zaczęła.
_______________________________________________
W następnym rozdziale pojawi się pełno scen Hucy i będzie "gorąco"? Mam nadzieję że nie możecie się doczekać a ten rozdział wam się podoba w każdym razie : Proszę o komentarze ! <3
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz